W moim domu rodzinnym od zawsze była niewielka biblioteczka. Mama lubiła czytać kryminały i uzbierała jej się całkiem pokaźna kolekcja. Przez długi czas w ogóle mnie one nie interesowały, jednak pewnego razu sięgnąłem, trochę z nudy, trochę z ciekawości, po zeszyty z serii „Ewa wzywa 07”. Wybrałem przypadkowe opowiadania – „Fiat z Placu Teatralnego” oraz „Błąd porucznika Kwaśniaka”. Obie historie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i z czasem zacząłem sięgać po coraz więcej kryminałów z PRLu.
„Czy pan pamięta, inżynierze?” To kryminał napisany przez Annę Kłodzińską i po raz pierwszy wydany w 1975 roku, czyli sześć lat przed moimi narodzinami 🙂
Tą niewielką i niepozorną książeczkę przywiozłem z sobą niemalże rok temu i od tego czas czekała na swoją kolej. Gdy już zacząłem ją czytać – wciągnąłem się. Wciągnąłem się i to bardzo!
Tym co bardzo podobało mi się w tej książce, jest wierne oddanie klimatu PRLu, jednak bez natrętnej propagandy, z którą spotkałem się w innych książkach.
Fabuła
Historia rozpoczyna się od morderstwa na jednym z osiedli mieszkaniowych w Warszawie. W mieszkaniu ofiary, Jana Wilczka, milicjanci znajdują urządzenia szpiegowskie. Od tego momentu wiadomo, że nie jest to pospolite morderstwo. Do akcji wkracza kapitan Szczęsny, archetyp porucznika Borewicza – młody, przystojny, nie stroniący od alkoholu, a do tego palący Giewonty 😀 Oficer milicji współpracując z kontrwywiadem rozwiąże zagadkę i odkryje, że za wszystkim stoją Amerykanie.
Nie zdradzam tutaj żadnej tajemnicy, ponieważ biorąc pod uwagę rok wydania książki, któż inny mógłby być negatywnym bohaterem afery szpiegowskiej? 🙂
Czy Pan pamięta, inżynierze?
Fabuła wydaje się troszkę naiwna, jednak książkę czyta się bardzo szybko i bardzo dobrze. Napisana jest bardzo sprawnie, a całość przesiąknięta jest atmosferą PRLu, co pozwala przymknąć oko na pewne niedociągnięcia.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Kłodzińskiej i na pewno sięgnę po inne książki jej autorstwa.
Ten kryminał z pewnością nie jest dla wszystkich. Oferuje on podróż historyczno-sentymentalną do czasów (na szczęście!) minionych. Miłośnicy oraz miłośniczki porucznika Borewicza na pewno nie będą zawiedzeni!
Mnie czytało się bardzo dobrze, znacznie lepiej niż niekóre współczesne pozycje!